Misja
„Stajemy przed Tobą, by uznać Twoje panowanie, poddać się Twemu prawu,
zawierzyć i poświęcić Tobie naszą Ojczyznę i cały naród”.
Celem Fundacji jest krzewienie Cywilizacji Chrześcijańskiej, zgodnie z nieomylną wolą Pana Boga, zgodnie z Jubileuszowym Aktem Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana z 19 XI 2016 (tekst Aktu).
To jest konieczność dla osiągnięcia trwałego szczęścia – dla Polski, Europy i Świata. Celem jest szczęście – Twoje i moje – bo tego właśnie pragnie i serce człowieka, i Miłość. Bo Bóg jest Miłością (por. 1 J 4, 8).
Uzasadnieniem tych słów niech będą wypowiedzi związane ze św. Andrzejem Bobolą, patronem Polski:
Dokądkolwiek bowiem oczy obróci i dążyć zaczyna ludzka społeczność, jeżeli od Boga odchodzi, nie tylko nie osiąga upragnionego
spokoju i zgody, ale wpada w taką rozterkę i niepokój, jak człowiek trawiony gorączką; oddając się pogoni za bogactwem,
za wygodnym i przyjemnym życiem, które wyłącznie sobie ceni, chce pochwycić coś, co przed nią ciągle ucieka i buduje na tym,
co się zapada. Albowiem bez uznania Najwyższego Boga i Jego świętego prawa nie może istnieć wśród ludzi żaden ład ani żadne
prawdziwe szczęście, brakuje bowiem podstawy zarówno do prywatnego, jak i do należycie prowadzonego społecznego życia.
A ponadto, jak Wam dobrze wiadomo Czcigodni Bracia, tylko niebieskie wiekuiste, a nie znikome i przemijające dobra tej ziemi,
mogą duszy przynieść pełne nasycenie.
(Pius XII, encyklika Niezwyciężony Bohater Chrystusowy, wydana 16 maja 1957 r.
z okazji 300. rocznicy męczeńskiej śmierci św. Andrzeja Boboli)
Polska zasłużyła sobie na zaszczytne miano przedmurza chrześcijaństwa. [Ale aby to posłannictwo wypełnić, trzeba pamiętać,
że] Polska musi uznawać Boga nad sobą, czyli inaczej religia musi być duszą państwa. Jeden z pisarzy kościelnych powiada,
że państwo bez Kościoła to mord społeczny. I nie ma innego słowa, innego określenia, bo kto rozdziela ciało i duszę, popełnia
zabójstwo. A zabójstwo jest zbrodnią. I tak to tłomaczy. Państwo i Kościół należą wzajem do siebie, jak ciało i dusza. Państwo jest
ciałem – jego celem jest ziemski dobrobyt obywateli. Kościół to dusza – a celem jego duchowe, nadprzyrodzone szczęście
wiernych. Tego chce Bóg, który stworzył państwo i ustanowił Kościół. Dusza jednak musi pozostać w ciele. Kościół musi w państwie
działać. Oddzielić, to znaczy zabić. I to byłoby największym niebezpieczeństwem dla Polski.
[...] jesteśmy bowiem w tym szczęśliwym położeniu, że Polska jako państwo, pomimo wszystko, poczuwa się do obowiązku
publicznego wyznawania swojej wiary. Jesteśmy dziś tego świadkami.
(ks. Zygmunt Chromański, późniejszy biskup warszawski i sekretarz Episkopatu Polski
– przemówienie z 1938 r. z okazji powitania w Polsce relikwii św. Andrzeja Boboli;
[za:] Joanna Wieliczka-Szarkowa i Jarosław Szarek, Jestem Święty Andrzej Bobola. Zacznijcie mnie czcić!)
Ten zaś, którego słusznie "łowcą dusz" nazwano, Andrzej Bobola, kapłan Towarzystwa Jezusowego, uczy nas gorliwie pracować
nad rozszerzeniem Królestwa Bożego, a jako nieugięty męczennik skłania do męstwa gnuśnych ludzi naszych czasów,
do podejmowania wszelkich trudów dla Boga i Kościoła według zasady "magna facere et perpeti christianum est"
[chrześcijańską sprawą jest czynić wielkie rzeczy].
Pojmany w Janowie przez kozaków za to, że odrzucał błędy schizmatyków i z wielkim pożytkiem głosił wiarę katolicką, sieczony
batogami, na wzór Jezusa Chrystusa uwieńczony ostrą koroną, ciężko spoliczkowany, leżał poraniony szablą. Wkrótce wyłupiono
mu prawe oko, ściągnięto skórę z różnych części ciała i zaczęto okrutnie przypalać rany i rozcierać je szorstkimi wiechciami.
Nie dosyć na tym; odcięto mu uszy, nos i wargi, wyciągnięto język z tyłu głowy, wreszcie wbito szydło w serce.
[Andrzej Bobola], ozdoba Polski, w której granicach zdobył sobie palmę męczeństwa, mamy ufność, wyprosi [...] jedność Wschodu z Zachodem.
(Pius XI podczas kanonizacji Andrzeja Boboli w 1938 r.)
Tak jak Maksymilian w XX wieku jest patronem czasów trudnych, czasów zwłaszcza w okresie dominacji hitlerowskiej, tak Andrzej
Bobola przeżywał te wszystkie dramaty na wschodnich ziemiach polskich. Problem ziem wschodnich i tego wszystkiego, co jest
na wschodzie, leży na sercu św. Andrzejowi. To jest sedno problemów, które są do rozwiązania.
Prośmy, ażebyśmy wszyscy – od najmłodszego do najstarszego – na każdym stanowisku byli odpowiedzialni. Żebyśmy zrobili
wszystko, ażeby przygotować nowe czasy, lepsze od obecnych, czasy większego panowania prawdy, czasy większego pokoju,
nie tego więziennego czy łagiernego, ale autentycznego pokoju, opartego na sprawiedliwości i miłości, żeby to były czasy głębszego
poszanowania człowieka, czasy braterstwa, czasy ogólnoludzkiej i narodowej solidarności, czasy, kiedy człowiek dla
stanie się bratem, kiedy równocześnie będzie miał poczucie, że jest dzieckiem Boga
Św. Andrzeju Bobolo, kładziemy to wszystko na serce, które tak ukochało Boga i ziemię ojczystą. To serce jest na pewno
na to, co przeżywamy, nieraz zagubieni, wątpiący, nie wiedzący, czego się trzymać, w którą stronę
Dopomagaj nam, ażebyśmy szli za tym, który powiedział: Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem.
(bp Ignacy Tokarczuk, ordynariusz przemyski, 16 maja 1988 r. w uroczystość św. A. Boboli w Strachocinie)
***
Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa.
A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa.
Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność,
ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie.
Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa.
Europo, na progu nowego tysiąclecia otwórz znów swoje drzwi Chrystusowi!
(św. Jan Paweł II)
***
Słowo Boże nie przeciwstawia się bowiem człowiekowi,
nie niszczy jego autentycznych pragnień, co więcej,
oświeca je, oczyszczając i doprowadzając do spełnienia.
Jakże ważne jest w naszych czasach odkrycie,
że tylko Bóg odpowiada na pragnienie
obecne w sercu każdego człowieka!
(Benedykt XVI, Verbum Domini)
***
Ten kto nie wyznaje Jezusa Chrystusa [...] Ten, kto nie modli się do Boga,
modli się do diabła.
[...] W Ewangelii Piotr, który wyznał Chrystusa słowami: Ty jesteś Chrystus,
powiedział jednak: Idę za Tobą, ale bez krzyża.
Ale jeśli idziemy bez krzyża, jeśli budujemy bez krzyża,
nie mamy nic wspólnego z uczniami Chrystusa.
Tak, możemy być kardynałami, biskupami, kapłanami,
ale nie mamy wtedy nic wspólnego z Chrystusem,
nie jesteśmy jego uczniami.
(słowa z pierwszej homilii Ojca Świętego Franciszka)